Bój pod Ossowem

PIĄTEK 13 sierpnia 1920 r.

Po zachodniej stronie LEŚNIAKOWIZNY, na naszej I linii obrony, było rozgraniczenie odcinków:

  • RADZYMIN” – obsadzony przez formacje 11 DP (Strzelców Kresowych) płka Bolesława JAŹWIŃSKIEGO oraz
  • OKUNIEW” – obsadzony przez formacje 8 DP (Mazowieckiej) płka Stanisława BURHARDT-BUKACKIEGO.

Tej pozycji między Wołominem a Leśniakowizną broniły kompanie IV batalionu 47 PP [IV/47 PP] z 11 DP oraz kompanie z batalionów I i III /33 PP i I/36 PP ze składu 8 DP – w prawo od Leśniakowizny. Sowieci dobrze rozpoznali miejsce styku operacji dwóch polskich dywizji na I linii oporu (osłabione – ipso facto).

W meldunku do płka Jaźwińskiego dowódca 21 brygady płk Bronisław Wędziagolski pesymistycznie oceniał możliwości naszej obrony. Brak odwodów przy słabych fortyfikacjach, nie dokończono budowy pozycji obronnych; baterie artylerii, przydzielone z 1 L -B DP nie stanęły na czas. Ujemnie także oceniał wartość oddziałów 47 PP (ppłka Józefa Szczepana), do którego wcielono sporo dezerterów i zbiegów, którzy “w chwili napięcia zdradzą nas, zapewne powtórzą dezercję, wnosząc do całego pułku dezorganizację”.Korzystniej wyglądały oddziały wchodzące w skład 8 DP czyli pułki zaliczane do najstarszych (z końca 1918 r.): 21 i 36 z Warszawy, 33 z Łomży i 13 z Krakowa, mimo że wykrwawione w czasie okrążenia pod Białymstokiem, wyczerpane w walkach podczas wycofywania się. Dowództwo dywizji liczyło na odpoczynek, sytuacja zaś nie pozwalała nawet odetchnąć. Jednak dowódca dywizji płk Stanisław Burhardt-Bukacki oświadczył: “Byłem spokojny o walkę w dniu 14.VIII jeśli nerwy dowódców nie zawiodą” – opierając się na meldunkach mówiących, że nieprzyjaciel na tym odcinku nie posiada znaczącej przewagi.

Układ sił wyglądał następująco:

  • – siły nieprzyjaciela – 235 i 236 PS z [79 BS z XXVII DS (XVI A)];
  • – oddziały polskie – IV baon/47 PP [11 DP]; I i III/33 PP oraz I i III/36 PP [8 DP].

Do 36 PP Legii Akademickiej przydzielono batalion 236 Ochotniczego Pułku Piechoty im. Weteranów Powstania Styczniowego. Batalion sformułowany został w punkcie werbunkowym zlokalizowanym w Gimnazjum im. króla Władysława IV na Pradze. Do wojska zgłaszali się głównie młodzi ochotnicy – z gimnazjów, harcerze i akademicy. I batalion ochotniczego pułku wyruszył na front 13 sierpnia pod dowództwem por. Stanisława Matarewicza i dołączył do 36 pułku w Ossowie. W gronie oficerów batalionu maszerującego ulicami Pragi szedł kapelan pułku ks. Ignacy Jan Skorupka, opiekun młodzieży praskiej.W piątek po południu, po pierwszych starciach kompanii 47 PP z grupami patrolowymi nieprzyjaciela z 79 BS, niedoświadczeni żołnierze 13 kompanii z IV/47 PP opuścili stanowiska obronne wycofując się do niedalekiego lasku. Do odzyskania utraconych pozycji doprowadził wysłany ppor. Wilhelm Kasprzykiewicz na czele 12 kompanii ze składu III/47 PP wraz z zebranymi rozbitkami z 16 i 13 kompanii.Wkrótce potem sowieci uderzyli na kompanie III/21 PP (z 8 DP), będące na styku z 47 PP i broniące pozycji w rejonie Leśniakowizny i wsi Cięciwa. Atak 235 pułk 79 brygady strzelców ruszył drogą przez Leśniakowiznę w kierunku Ossowa oraz po obu stronach rzeki Czarna Struga. Pod zmasowanym atakiem ławy piechoty i ogniem karabinów maszynowych kompanie zaczęła już opuszczać stanowiska, gdy 3 kompania saperów ppor. Barczyńskiego z XIV batalionu saperów 8 DP , wsparła celnym ogniem chwiejące się pododdziały piechoty. W wyniku tego kontrataku sowieci ponieśli spore straty i wycofali się na przedpole. W walce poległ dzielny saper Stanisław Zając. Nadal w każdej chwili należało spodziewać się ponownego natarcia. O późnej porze nadeszły uzupełnienia: 4 kompanie I/236 PP oraz 2 kompanie 221 PP.

SOBOTA 14 sierpnia 1920 r.

Po spokojnej nocy przed świtem, na lewym skrzydle 8 DP, na styku z 47 PP zauważono, że nieprzyjaciel grupował siły. Płk. Bolesław KRAUPA z 16 BP donosił – “spodziewany nad ranem atak”. Rano między godziną 3 a 4 nieprzyjaciel “z ogromną brawurą” podjął silne natarcie. Jeden pułk 237 PS z rejonie Lipin atakował Wołomin i został odparty ogniem polskiej artylerii przy udziale pociągów pancernych. Dwa inne 235 i 236 atakowały Leśniakowiznę wzdłuż drogi do Ossowa na odcinek obrony IV/47 PP oraz I i III/33 PP i I/36 PP. Odziały polskie spodziewały się ataku, ale zaskoczone były gwałtownością uderzenia – krótki artyleryjski atak ogniowy, po czym szturm kilku fal strzelców.Opór batalionów 33 i 36 pułków był krótkotrwały. Zachwiały się i cofały w kierunku Leśniakowizny. Padł ranny d-ca I/33 por. Zdzisław ŚWIĄTKOWSKI. W połowie wsi d-ca I/36 mjr. Kazimierz SAWICKI skierował 9 kompanię 36 PP ppor. Zygmunta MÜLLERA do walki na lewo od drogi. Akcja nie powiodła się, gdyż padł jej dowódca. Resztki ludzi skupił wokół siebie sierż. WALECKI i wycofał się ze stratami w kierunku Ossowa. W tym czasie III/33 PP był nadal na pozycji, lecz strzały dochodzące z tyłu i z prawego boku świadczyły o przerwaniu frontu. Dowódca batalionu por. Wacław ZDROJEWSKI rzucił do ataku 11 kompanię, która trafiła na ogień taczanek. Tymczasem nasza artyleria zawiodła, a nawet pod jej obstrzałem znalazły się kompanie z 47 PP. Z pozycji Leśniakowizna nastąpił odwrót. Powstały wyłom został częściowo ograniczony na zagiętych skrzydłach.

Próby przeciwuderzenia.

Sowieci przełamali pozycję pod Leśniakowizną i zbliżali się do OSSOWA. Przeciwko trzem batalionom (“słabym” – po ok. 100 bagnetów) szły dwa pułki (ponad 1000 strzelców) zwiększając skuteczność ataku, bo wzdłuż osi drogi. Ppłk Jerzy SAWA-SAWICKI (d-ca 33 PP) zdecydował pchnąć do walki II/33 pod dowództwem por. Włodzimierza MICHAŁOWSKIEGO pozostający dotąd w Ossowie (słaby – ok. 100 bagnetów). Batalion wkrótce uległ rozproszeniu i zmieszał się z cofającymi się oddziałami z linii boju. Ppłk Sawicki sam popędził na koniu w stronę Leśniakowizny aby ratować obronę, ale było już za późno.

W tym czasie do Ossowa wpada łącznik ppor. JESIONOWSKI, adiutant płka Leona KRAKÓWKI z 36 PP z rozkazem ażeby rozwinęły się do boju dwie kompanie ochotniczego 236 PP i ruszyły do ataku na Leśniakowiznę (była godzina – ok. 5:30). Kompanie na czele z ppor. Bronisławem SZULJE przesunęły się na wschodni skraj Ossowa: 4 kompania okrakiem drogi, 3 – cia  w lewo od drogi. Porucznik nakazał przepuszczać cofających się, a następnie przejąć ogień nieprzyjaciela. Zadanie nie zostało wykonane. Ochotnicy z okrzykiem “Hurra” pobiegli naprzód, dotarli do krzewów znajdujących się pomiędzy Ossowem a Leśniakowizną i usłyszeli krzyki z lewego skrzydła “obeszli nas…”. Wówczas 3 komp zachwiała się i ruszyła do tyłu. Nieprzyjaciel atakował z karabinów maszynowych [k-mów] 4 kompanię. Por. Szulje nie zdołał opanować swoich oddziałów, został ranny. Ranny też został ppor. Franciszek KAMIŃSKI.

Walki w Ossowie.

Nieprzyjaciel zajmował pozycję już na wschodnim krańcu Ossowa. Km-y morderczym ogniem biły na drogę i łąki po obu stronach wsi. Topniały opierające się grupki żołnierzy. Wówczas padł ppor. Michałowski. Panował nieład, szczególnie ochotnicy biegali i strzelali bez celu uciekając z pola bitwy. Niektórzy uciekali przez rzekę Długą na poligon rembertowski na południe od Ossowa.

W tej sytuacji – reszta I/236 w kolumnie dwójkowej wyruszyła z łąki (po prawej stronie wsi) na drogę w Ossowie. W tym czasie nadjechał w kolumnie d-ca 33 PP ppłk Jerzy SAWA-SAWICKI i krzyknął: “Kto i dokąd ucieka, kiedy tam się biją!?”. A dalej – po ostrej rozmowie z ppor. Mieczysławem SŁOWIKOWSKIM d-cą 1/236 PP – rozkazał: ” na moją odpowiedzialność i na mój rozkaz: jedna kompania – w prawo, druga – w lewo, w tyraliery do kontrataku” (a I/236 podlegał dowództwu płk Karkówki). Około godziny 8-mej poszły kompanie do ataku: 1/236 – w lewo od drogi (ze Słowikowskim), 2/236 z porucznikiem Wiśniewskim – wzdłuż południowej strony wsi (przy niej był d-ca batalionu por. Stanisław MATAREWICZ).

W chwili przechodzenia przez ogrody i ogrodzenia, do ppor. Słowikowskiego podbiegł kapelan ks. Ignacy SKORUPKA i prosił gorąco aby mu pozwolono “iść z żołnierzami i wziąć udział w tej pierwszej bitwie”. Dowódca wyraził zgodę. W ogólnym chaosie udało się wreszcie ppor. Słowikowskiemu rozsypać kolumnę w tyraliery i ruszyć do przodu. Początkowo bez strzału. Od wschodu zaczęły nadlatywać kule, następnie ogień wzmagał się i rosła gorączka walki. Tyraliery zaczęły się chylić ku ziemi, więc dowódca poderwał je okrzykiem “Hurra !” i po biegu ok. 200 m “żołnierz podniecił się i szedł śmiało”.W pewnym momencie ks. Skorupka, idący obok dowódcy, a więc z przodu, upadł. Słowikowski był zajęty akcją i nie zwrócił na to uwagi sądząc, że kapelan potknął się o bruzdę (wydarzenie to nastąpiło po godzinie 8-mej). Kompania wyszła na rżysko i dochodziła do wschodniego krańca wsi. Od czoła została silnie ostrzelana z km-ów. Tyraliery zatrzymały się i zaczęła się bezładna strzelanina. Straty były znaczne, unosiły się jęki i krzyki niedoświadczonych żołnierzy. Niektórzy nie umieli ładować, a naboje mieli bez magazynków. 1/236 dotarła daleko około 1 km w czasie około 30 minut, ale natarcie jej zostało zatrzymane. Akcja 2/236 została wcześniej złamana silnym ogniem prawie na początku. Poniosła straty i nastąpiło cofanie się w rozsypce. Na drodze i łące południowej zostało sporo rannych i zabitych. Padł także d-ca I/236 (inaczej – II/36) por. Stanisław Matarewicz rażony udarem serca. Kompanie zatrzymały się prawie w połowie wsi. Były to resztki kompanii ochotniczych i luźnych grup 36 i 33 pułków. Reszta wycofała się na poligon rembertowski. Kilkakrotnie jeszcze ppor. Słowikowski podrywał żołnierzy do natarcia, a gdy “zmęczenie doszło do ostatecznych granic … nawet z rewolwerem w ręku nie mógł zmusić… Linia tyralierska leży prawie bez życia, z rzadka tylko strzelając”. Porucznik Słowikowski wielokrotnie (ogólnie – “siedmiokrotnie”) podrywał ochotników do walki. Ich ofiarne kontrataki przyniosły dotkliwe straty, ale ich skutkiem było też osłabienie nacisku wroga (opis walk oraz cytaty z: “BÓJ w obronie Warszawy i Śmierć ks. J. Skorupki Mieczysław Z. Słowikowski” White Eagle London – publ. w jęz. polskim). Nieprzyjaciela jednak zatrzymano.

W tym czasie zostały wprowadzone do walki dwie kompanie z 221 PP. Prowadzone przez mjra Zygmunta DOBROWOLSKIEGO tyraliery wypełniły przerwę między rzeką Długą a wsią. Zajęto się teraz uporządkowaniem oddziałów, zatrzymując uciekinierów i cofających się. Obie strony, znużone już, legły. Zapanował zastój w boju aż do natarcia 8 DP. Udział artylerii polskiej w bitwie miał dotąd przeważnie znaczenie wzbraniające “celem niedopuszczenia do walki nieprzyjacielskich posiłków” (strzelano w pole między pierwszą linią ataku nieprzyjacielskiego a następnymi).

PRZECIWNATARCIE.

Stacjonujący ze swoim sztabem dywizji w Ząbkach dowódca 8 DP płk Burhardt-Bukacki, zdawał sobie sprawę, “że w Ossowie właściwie nikt nie dowodzi, albo wszyscy razem” i zdecydował się wyjechać na plac boju, opanować sytuację i kierować przeciwnatarciem (w Ząbkach pozostał szef sztabu ppłk Henryk Bagiński). Zabrał adiutanta, kilku żandarmów i łączników konnych i pocwałowali przez Turów. Gdy zbliżył się do terenu boju rozpoznał, że ogień słabnie i nabrał przekonania, że byle uderzenie ze skrzydła wystarczy ażeby odebrać utracone stanowiska (I pozycji). Było już po 8-ej. Po drodze spotyka ppłka Jerzy Sawickiego, który załamany mówi, że wszystko stracone, że on nie ma czym dowodzić i jest chory (po bitwie poszedł do szpitala i wkrótce zmarł).Plan dcy 8 DP. Dowódca dywizji doszedł do wniosku, że sytuacja jest do wykorzystania, “mimo szalonego ognia”, w ataku skrzydłowym, porządkując oddziały przy włączeniu odwodów. Płk. Leon Krakówka miał dowodzić wszystkimi oddziałami na północ od drogi Ossów-Leśniakowizna, ppłk Sawicki d-ca 33 PP – tymi na południe od tej linii. Do 13 PP płk. Emila Prohaski (do Rembertowa) wysłano rozkaz aby przyspieszył przesuwanie się w kierunku na Leśniakowiznę. Artyleria miała wspierać atak i przenosić ogień w kierunku MAJDANU.Przez poligon rembertowski dążył na linię boju znajdujący się najbliżej (ok. 6,5 km) III/13 PP por. Jana SZEWCZYKA (w baonie było 80 ochotników) współdziałając z I PAP mjr. MAZURKIEWICZA, który wsparł atak 60-ma strzałami. Batalion rozsypał się w tyraliery w sposób jak na ćwiczeniach: 9 komp/13 PP, 10/13 pod dowództwem ppor. Michała MARCHEWY, 3 kompania k-mów oraz włączonych 60 napotkanych ochotników. Doszli do rzeki Długiej. Z lewej strony nawiązali styczność z jednostkami pułków 236, 221 i 33 w Ossowie. Z prawej ppor. Marchewa wysłał w kierunku Leśniakowizny patrol. Zauważono, że tuż za rzeczką okopywał się oddział nieprzyjaciela. Drogą w Ossowie szedł na zachód większy oddział, słychać strzały. Por Szewczyk wydał krótki rozkaz: na gwizdek – każdy żołnierz kolejno ma wystrzelić po 5 naboi, a następnie rzucić się biegiem przez rzeczkę; tyraliery mają być szybko wsparte przez k-my. Artyleria ostrzelała przedpole Ossowa od wchodu.

To niespodziewane natarcie zrobiło swoje. W oddziałach nieprzyjaciela we wschodnim Ossowie zapanował popłoch. Powiększyła się celność strzałów polskiej artylerii, a zwłaszcza jednego k-mu. Poderwały się wówczas oddziały z lewego skrzydła. Była godzina 11-ta (około). D-ca Dywizji wspomina: natarcie III/13 PP to “jedno z najlepiej poprowadzonych, jakie widziałem na wojnie (zasługa mjra Szewczyka i por. Marchewy)”.

Kompanie, przemieszczające się w pościgu, przewaliły się w pogoni za nieprzyjacielem przez Ossów i parły w stronę Leśniakowizny. W toku odwrotu wróg został zaatakowany także przez 12/47 PP od północy (godz.11:30-45). W lesie były też wcześniej rozproszone kompanie 13 i 16 z 47 PP. D-ca 12/47 ppor. Wilhelm KASPRZYKIEWICZ nie miał wiadomości o sytuacji w Ossowie. Domyślał się z odgłosów strzałów, lecz dowiedział się o boju dopiero gdy dotarł do niego ranny żołnierz, uciekający z niewoli rosyjskiej. Postanowił zaatakować odcinek drogi Leśniakowizna-Majdan. Ostrzelał 2 patrole jeźdźców nieprzyjaciela. Następnie spotkał się z wycofującymi się oddziałami, które – nie spodziewając się ataku z tej strony – sądziły, że to nieporozumienie więc strzelcy wymachując czapkami dawali znaki, że to swoi. W odpowiedzi był polski ogień rozpraszający nieprzyjaciela. W polskie ręce dostało się ok. 100 jeńców, 2 k-my i inne zdobycze (z 236 i częściowo 235 PS). Nadciągnęły oddziały 8 DP przez Leśniakowiznę a także 13 i 16 kompanie 47 PP z 11 DP).

Obsadzono I-szą pozycję obrony, głównie przez 13 PP. Pozostałe formacje były znacznie rozproszone, zgarniano “ochotników”. O godzinie 22 nastąpiło natarcie nieprzyjaciela na Leśniakowiznę i Okuniew. Nacierała 17 dywizja strzelców, ale została odrzucona. Jeszcze raz wróg uderzył na Leśniakowiznę o godz. 22-giej, ale 79 BS zluzowały już jednostki 17 DS. Atak został odparty. Ataki nieprzyjaciela w ciągu dnia na Wołomin były odpierane przez pociągi pancerne “Paderewski” i “Mściciel”.

Około 23:30 zapanował spokój.Skończył się bój pod Ossowem i przeszedł do narodowej tradycji i legendy jako zwrot trwającego od 6 tygodni odwrotu polskiego wojska i przerwania linii obronnej przedmościa Warszawy. Ceną tego przełomu miała być ofiara życia bohatera kapelana żołnierzy ochotników księdza Ignacego Jana Skorupki.Straty poniesione przez przeciwników w tym boju: sowieckie – 625 żołnierzy poległych, zaginionych i wziętych do niewoli (na polu walki padł nawet komisarz Sankin oraz pomocnik dowódcy 235 PS.); polskie – 600 oficerów i żołnierzy, w tym ok. 100 zabitych.(zob. M.Tarczyński.Cud nad Wisłą. s.66). Większość polskich żołnierzy spoczywa na cmentarzu w Ossowie. Wymowne – jeden z uczestników tej bitwy – ppłk Wilhelm Kasprzykiewicz – został ekshumowany w Katyniu, nr 025 na liście katyńskiej (zob.J.Tucholski, Mord w Katyniu. Wwa 1991 r.).

Z 236 PP padli por. Stanisław Matarewicz, ppor. Zygmunt Miiller, ks. Ignacy Jan Skorupka, ppor. Wojciech Świdziński; ranni zostali podporucznicy Szulje, Kamiński, Szybowski. 33 PP stracił jeszcze więcej oficerów: zginęli ppor. Mieczysław Kubala i ppor. Włodzimierz Michałowski; ranni zostali por. Świątkowski, ppor. Wegliński, ppor. Pałucki, ppor. Miklaszewski, ppor. Biały i podchorąży Piotrowski.Sięgnięcie Warszawy przez Ząbki okazało się dla czerwonych hord niemożliwe.